Jak wąż ratował chłopa


W jesienny ranek o świtaniu wziął chłop kobiałkę i poszedł na grzyby.
Gdy tylko znalazł się w borze , zaraz skręcił tam gdzie rosły wrzosowiska i paprocie. Chodził bardzo powoli, rozglądał się, i od czasu do czasu podnosił to prawdziwka, to panoka lub koźlarza. W godzinę miał już pełną kobiałkę .Spojrzał na słonko i ruszył do prześlogi.

Kiedy przechodził przez chechły, zawadził o korzeń i wpadł z całą siła w wilczy dół, w którym spał potężny wąż z koroną królewską na głowie. Przełąkł się strasznie, ale nie węża, bo te uchodziły zawsze za gady przyjazne, tylko ciemnej czeluści, w której znalazł się tak niespodziewanie. Zaczął żarliwie modlić się do Bogów i błagać o pomoc jakąś. Potem próbował sam wydostać się. Robił to kilka razy ale zawsze nadaremnie. Wreszcie wielce strudzony gorzko zapłakał nad swoją niedolą.

Wąż leżał spokojnie i patrzył litościwie na nieporadne wysiłki człowieka. Zapragnął mu pomóc .Syczeniem chciał się z nim porozumieć ale nieszczęśnik takiego języka nie rozumiał .Wtedy wąż skierował swój ogon do ręki chłopa, a sam zaczął pełzać po ścianie dołu. W końcu wydostał się na górę, gdzie okręcił się o najbliższe drzewo.

Ale chłop tego też nie pojął. Wąż z głośnym sykiem wrócił do dołu i po raz drugi zrobił to samo.
Chłop wreszcie zrozumiał, chwycił go oburącz i jak po linie wygramolił się z wilczego dołu.
Był uratowany.

Samotna suśnia Przy świńskiej drodze, na wzgórzu, tuż nad strugą stał samotna rozgałęziona suśnia. Zwali ją matką albo nasiennicą, bo rodziła jąderka, z których rosła borowa gęstwina. Szanowali ją i poważali jak jakąś świętość. Wkrótce w suśniowej dziupli pszczółki założyły sobie siedlisko.

I tak latami stała i szumiała suśnia na wgórzu, nad strugą, ludzie jej się kłaniali i uważali za Boże drzewo. Aż tu któregoś jesiennego dnia zapadła uchwała, że suśnię – matkę trzeba ściąć, a na jej miejscu wystawić gromadzką tarnie. Wyznaczyli wysoką nagrodę. Przyszło kilku chłopów do roboty. Popatrzyli, podumali, ale żaden suśni nie tknął, bo się bał kary Bogów.

Dopiero Antek z sąsiedniej wsi porwał się na suśnię. Mówili, że jak ją rąbał to krew z niej ciekła.
Długo nie cieszył się nagrodą, bo w trzecim tygodniu życie postradał rażony piorunem. Przerażenie we wsi było wielkie.

Odtąd tu straszyło. Na ubłaganie Bogów ludzie znosili jadło i miody i składali w ofierze prosząc o litość. Tak ciężko los ich pokarał za wycięcie tego świętego drzewa.

2 komentarze do “Jak wąż ratował chłopa

    • To wszystko są legendy lub podania ludowe. Publikujemy treści które dotyczą wszelkiej maści słowiańskości. Niestety autora osoby która je spisała nie znam, ale chętnie dopiszę jeżeli takowy się znajdzie.

Dodaj komentarz