27. Walka między synami Światosława Włodzimierzem i Jaropełkiem
Roku 6488 [980]. Przyszedł Włodzimierz z Waregami do Nowogrodu i rzekł do posadników Jaropełkowych: „Idźcie do brata mojego i powiedzcie mu: «Włodzimierz idzie na cię, przygotuj się do bitwy»”. I siadł w Nowogrodzie. I posłał do Rogwołoda do Połocka, mówiąc „Chcę pojąć córkę twoja sobie za żonę”. On zaś rzekł do córki swojej: „Chceszli za Włodzimierza?” Ona zaś rzekła: „Nie chcę rozzuć syna służebnicy1, lecz za Jaropełka chcę”. Rogwołod bowiem przyszedł był zza morza i miał włość swoją w Połocku, a Tury w Turowie, od niego też i Turowcy przezwali się. I przyszli pachołcy Włodzimierzowi, i powiedzieli mu wszystko, co mówiła Rogneda, córka Rogwołoda, kniazia połockiego. Włodzimierz tedy zebrał wojów mnogich, Waregów i Słowien, Czudów i Krywiczów, i poszedł na Rogwołoda. W tym zaś czasie chciano Rognedę wydać za Jaropełka. I przyszedł Włodzimierz do Połocka, i zabił Rogwołoda i synów jego dwóch, a córkę jego pojął za żonę.
I poszedł na Jaropełka. I przyszedł Włodzimierz do Kijowa z wojskiem mnogim, i nie mógł Jaropełk wyjść mu naprzeciw, i zamknął się w Kijowie z ludźmi swoimi i z Błudem [wojewodą]. I stał Włodzimierz okopawszy się na Dorogożyczu, między Dorogożyczem a Kapiczem, i jest rów [ten] po dziś dzień. Włodzimierz zaś posłał do Błuda, wojewody Jaropełkowego, podstępnie mówiąc: „Sprzyjaj mi! Jeśli zabiję brata swojego, wezmę cię w miejsce ojca, i wielkiej czci doświadczysz ode mnie; nie jam przecie począł braci zabijać, jeno on [Jaropełk zabił swego brata Olega]. Ja zaś uląkłszy się tego, przyszedłem nań”. I rzekł Błud przez posłów do Włodzimierza: „Będę z tobą w miłości i w przyjaźni”. O niegodziwa przewrotności człowiecza! Jako Dawid mówi: „Który chleb mój jadał, uknuł na mnie podstęp”. Ten bowiem przewrotnie na kniazia swojego knuł podstęp. I jeszcze: „Języki swymi podstęp knuli. Osądź ich, Boże, niech odpadną od myśli swoich; wedle mnóstwa bezbożności ich, odpędź ich, bo rozgniewali Cię, Panie”. I jeszcze mówił tenże Dawid: „Mąż krwawy i zdradliwy nie dojdzie połowy dni swoich”.
Zła jest ta rada, która zaleca przelew krwi. Szaleńcy są ci, którzy przyjąwszy od kniazia lub pana swojego cześć albo dary, myślą o skazaniu kniazia swojego na zgubę; takowi są gorsi od biesów. Tak też i Błud zdradził kniazia swojego, przyjąwszy od niego cześć mnogą; on też był winien krwi tej. Ten bowiem Błud zamknął się z Jaropełkiem, a, okłamując go, posyłał często do Włodzimierza każąc mu przypuszczać szturm do miasta, a sam zamyślał zabić Jaropełka, tylko że nie mógł go zabić z powodu grodzian. Otóż Błud nie znajdując, jak by zgubić go, zamyślił podstęp namawiając go nie wychodzić z grodu do bitwy. Rzekł więc Błud do Jaropełka: „Kijowianie ślą do Włodzimierza, mówiąc: «Szturmuj gród, wydamy ci Jaropełka«. Ucieknij z grodu”. I posłuchał go Jaropełk, uciekł przed nim i zamknął się w grodzie Rodni na ujściu rzeki Rosi, a Włodzimierz wszedł do Kijowa i obiegł Jaropełka w Rodni. I był głód wielki w niej, i jest przysłowie i po dziś dzień: „Bieda jak w Rodni”. I rzekł Błud Jaropełkowi: „Widzisz, ile wojów u brata twojego? Nie pokonamy ich. Zawrzyj ugodę z bratem swoim”. Mówiąc to, knuł podstęp. I rzekł Jaropełk: „Niech tak będzie”.
I posłał Błud do Włodzimierza, mówiąc tak: „Spełniła się myśl twoja, przyprowadzę ci Jaropełka, przygotuj się zabić go”. Włodzimierz zaś, to usłyszawszy, wszedł do ojcowskiego dworu teremnego, o którym przedtem mówiliśmy, siadł tu z wojami i z drużyną swoją. I rzekł Błud do Jaropełka: „Pójdź do brata swojego i powiedz mu: «Cokolwiek dasz, to ja przyjmę”. Poszedł więc Jaropełk, a Wareżko rzekł do niego: „Nie chodź kniaziu, zabiją cię; biegnij do Pieczyngów i przywiedziesz wojów”. I nie posłuchał go. I przyszedł Jaropełk do Włodzimierza; gdy zaś wchodził we drzwi, podnieśli go dwaj Waregowie mieczami pod pachy. Błud zaś zamknął drzwi i nie dał przez nie wejść swoim. I tak zabity został Jaropełk. Wareżko zaś, widząc, że zabity został Jaropełk, zbiegł z dworu do Pieczyngów i często wojował z Pieczyngami przeciw Włodzimierzowi, ledwo ten przywabił go ku sobie, złożywszy mu przysięgę. Włodzimierz zaś zaczął żyć z żoną bratnią, Greczynką, a była ona brzemienną, od niej to urodził się Światopełk. Od grzesznego bowiem korzenia zły owoc bywa: ponieważ matka jego była zakonnicą, i po drugie — Włodzimierz żył z nią bez ślubu, cudzołożąc. Dlatego i ojciec go nie lubił, był bowiem od dwóch ojców: od Jaropełka i od Włodzimierza (s. 265—267).
28. O pogańskim życiu Włodzimierza
I począł władać Włodzimierz w Kijowie sam jeden, i postawił bałwany na wzgórzu za dworem teremnym: Peruna drewnianego z głową srebrną i wąsem złotym, i Chorsa, Dadźboga i Strzyboga, i Simargła, i Mokosza. I składali im ofiary, nazywając ich bogami, i przywodzili syny swoje i córy na ofiarę biesom i plugawili ziemię ofiarami swymi. I spługawiła się krwią ziemia ruska i wzgórze to. Lecz przełaskawy Bóg nie chciał śmierci grzeszników, na tym wzgórzu dziś cerkiew stoi, świętego Wasyla, jak później opowiemy. My zaś do poprzedniego wróćmy. Włodzimierz tedy posadził Dobrynię, wuja swojego, w Nowogrodzie. I przyszedł Dobrynia do Nowogrodu, postawił bałwana nad rzeką Wołchowem, i składali ofiarę jemu ludzie nowogrodzcy jako bogu.
Był zaś Włodzimierz opanowany przez chuć żeńską, i były jego żony: Rogneda, którą posadził na Łybedzi, gdzie teraz stoi siółko Predsławine, od niej zaś zrodził czterech synów: Iziasława, Mścisława, Jarosława, Wsiewołoda, i dwie córki; od Greczynki — Światopełka; od Czeszki — Wyszesława; a od drugiej — Światosława i Mścisława, a od Bułgarki — Borysa i Gleba, a nałożnic miał trzysta w Wyszogrodzie, a trzysta w Białogrodzie, a dwieście na Berestowie w siółku, które zowią teraz Berestowe. I był nie syty rozpusty, przywodząc do siebie mężatki i dziewice gwałcąc. Był to bowiem lubieżnik taki sam, jak Salomon, powiadają bowiem, że Salomon miał żon siedemset, a nałożnic trzysta. Mądry wszak był, a w końcu zginął. Ten zaś był nieuk, a w końcu uzyskał zbawienie. „Wielki Pan, i wielka moc Jego, i rozumowi Jego nie masz końca” (s. 267—269).
29. O niewiastach
Złem bowiem jest żeńska ponęta, jak to Salomon pokutujący rzekł o niewiastach: „Nie słuchaj złej niewiasty, miód bowiem kapie z ust jej, rozpustnicy, na chwilę słodzi twoją krtań, później zaś stanie ci się bardziej gorzki od żółci; lgnący do niej wnijdą wraz ze śmiercią do piekła. Po drodze żywota [ona] nie chodzi, rozpustne zaś życie jej nieroztropne jest”. Tak oto rzekł Salomon o wszetecznicach; a o dobrych niewiastach rzekł: „Cenniejsza jest od drogiego kamienia. Raduje się nią mąż jej, sprawia bowiem mężowi swojemu błogim całe życie. Dostawszy wełnę i len, robi rzeczy potrzebne rękoma swoimi. Podobna jest korabiowi handlowemu, z daleka zbiera sobie bogactwo, i wstaje ze świtem, i daje żywność domowi i robotę służebnicom. Widząc pole — kupuje: pracą rąk swoich nasadzi rolę. Przepasawszy mocno biodra swoje, wzmocni ramiona swoje do pracy. Doświadczyła, że praca jest dobrem, i nie gaśnie świecznik jej całą noc. Ręce swoje wyciąga ku rzeczom pożytecznym, palce swoje kieruje ku wrzecionu. Ręce swoje otwiera ubogiemu, jałmużnę podaje żebrakowi. Nie troska się mąż jej o dom, gdziekolwiek będzie, wszyscy domownicy jej odziani będą. Podwójne odzienie zrobi mężowi swojemu, a szkarłatne i purpurowe odzienie — sobie. Strojny bywa we wrotach mąż jej, zwłaszcza gdy siądzie na zebraniu ze starszyzną i z obywatelami kraju. Opony zrobi i odda na sprzedaż. Usta zaś swoje otwiera roztropnie, w czas mówi językiem swoim. W siłę i wdzięk przyoblekła się. Szczodrości zaś jej podniosły domowników jej i wzbogaciły; i mąż jej pochwala ją. Niewiasta bowiem roztropna błogosławiona jest, niech więc chwali bojaźń Pańską. Dajcie jej z owocu ust jej, niech chwalą we wrotach męża jej” (s. 269).
30. Wyprawy Włodzimierza na Polskę i Jaćwingów
Roku 6489 [981]. Poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął grody ich, Przemyśl, Czerwień i inne grody, które są i do dziś dnia pod Rusią. Tegoż roku i Wiatyczów zwyciężył i nałożył na nich dań od pługa, jaką i ojciec jego brał.
Roku 6491 [982]. Wszczęli wojnę Wiatycze, i poszedł na nich Włodzimierz, i zwyciężył ich powtórnie.
Roku 6491 [983]. Poszedł Włodzimierz na Jaćwingów, i zwyciężył Jaćwingów, i wziął ziemię ich (s. 269—270).
31. Zabicie Waregów-chrześcijan na ofiarę bogom
I czynił [Włodzimierz] ofiary bałwanom z ludźmi swoimi. I rzekli starcy i bojarzy: „Rzućmy los na młodzieńca i dziewicę; na kogo padnie, tego zarżniemy bogom”. Był Wareg pewien, a dwór jego był, gdzie dziś cerkiew Świętej Bogarodzicy, którą zbudował [później] Włodzimierz. Wareg ten przyszedł z Greków i zachowywał wiarę chrześcijańską. A miał syna pięknego licem i duszą; na tego padł los przez zawiść diabelską. Nie cierpiał bowiem go diabeł, władzę mający nad wszystkimi, a ten był mu jak cierń w sercu, i starał się go zniszczyć przeklęty, i poduścił ludzi. I posłani do niego, przyszedłszy, rzekli: „Padł los na syna twojego, wybrali bowiem go bogowie sobie, chcemy więc złożyć ofiarę bogom”. I rzekł Wareg: „Nie są to bogowie, jeno drzewo; dziś jest, a jutro zgnije; nie jedzą bowiem, ani piją, ani mówią, lecz są zrobieni rękami z drzewa. A Bóg jest jedyny, jemu to służą Grecy i pokłon oddają; on stworzył niebo i ziemię, i gwiazdy, i księżyc, i słońce, i człowieka, i przeznaczył mu żyć na ziemi. A ci bogowie co zrobili? Sami zrobieni są. Nie dam syna swojego biesom”.
Oni zaś poszli i powiedzieli ludziom. Ci zaś, wziąwszy oręż, poszli nań i roznieśli jego dwór. On zaś stał na sieni z synem swoim. Rzekli do niego: „Wydaj syna swojego, abyśmy oddali go bogom”. On zaś rzekł: „Jeśli są bogowie, to niech poślą jednego boga spomiędzy siebie, i niech wezmą syna mojego. A wy czemu składacie ofiary im?” I krzyknąwszy, podrąbali sień2 pod nimi, i tak zabili ich. I nie wie nikt, gdzie pochowano ich. Byli bowiem wtedy ludzie ciemni i poganie. Diabeł radował się z tego, nie wiedząc, że tak rychło miała nastąpić zguba jego. Tak bowiem starał się zgubić ród chrześcijański, lecz przegnany był krzyżem świętym także w tych stronach; myślał zaś przeklęty: „Tu moje siedlisko, tu bowiem nie nauczali apostołowie ani prorocy prorokowali”, nie wiedząc, że prorok rzekł: „I nazwę ludzi niemoich ludźmi moimi”; o apostołach zaś rzekł: „Po wszystkiej ziemi rozeszły się opowiadania ich, i do końca świata — słowa ich”. Chociaż apostołowie nie byli tu ciałem, lecz nauki ich jako trąby rozlegają się po świecie w cerkwiach, ich zaś naukami zwyciężamy przeciwnego wroga, depcząc go nogami, jako podeptali go i ci dwaj cnotliwi, przyjmując wieniec niebieski ze świętymi męczennikami i sprawiedliwymi (s. 270—271).
32. Wyprawy Włodzimierza na Radymiczów i Bułgarów
Roku 6492 [984]. Poszedł Włodzimierz na Radymiczów. Miał wojewodę imieniem Wilczy Ogon; i posłał Włodzimierz Wilczego Ogona przed sobą. Wilczy Ogon spotkał Radymiczów nad rzeką Pieszczaną, i zwyciężył ich. Przez to Ruś naśmiewa się z Radymiczów, mówiąc: „Pieszczańcy przed wilczym ogonem uciekają”. Byli zaś Radymicze z rodu Lachów; przyszedłszy tu się osiedlili, i płacą dań Rusi.
Roku 6493 [985]. Poszedł Włodzimierz na Bułgarów [nadwołżańskich] z Dobrynią, wujem swoim, w łodziach, a Torków brzegiem przywiódł na koniach; i zwyciężył Bułgarów. Rzekł Dobrynia do Włodzimierza: „Oglądałem jeńców, wszyscy są w butach; ci dani nam dawać nie będą; pójdziemy szukać łapciarzy”. I zawarł pokój Włodzimierz z Bułgarami, i zaprzysięgli go między sobą, i rzekli Bułgarzy: „Wtedy nie będzie między nami pokoju, gdy kamień zacznie pływać, a chmiel pocznie tonąć”. I wrócił Włodzimierz do Kijowa (271—272).
33. Misjonarze różnych religii u Włodzimierza
Roku 6494 [986], Przyszli Bułgarzy wiary mahometańskiej, mówiąc: „Ty, kniaziu, jesteś mądry i roztropny, a nie znasz zakonu; uwierz w zakon nasz i pokłoń się Mahometowi”. I rzekł Włodzimierz: „Jaka jest wiara wasza?” Oni zaś rzekli: „Wierzymy w Boga, a Mahomet nas naucza, każąc obrzezać członki wstydliwe, i świniny nie jeść, wina nie pić, za to po śmierci, mówi, można z niewiastami używać rozpusty. Da Mahomet każdemu po siedemdziesiąt niewiast pięknych, wybierze jedną piękną, i piękność wszystkich na nią przeniesie, ta będzie mu żoną. Tu zaś, powiada, należy oddawać się wszelkiej rozpuście. Jeżeli kto na tym świecie będzie ubogi, to i na tamtym”. I inne mnogie kłamstwa [mówili], o których wstyd jest pisać. Włodzimierz zaś słuchał ich, albowiem sam lubił niewiasty i mnogie wszeteczeństwa, wysłuchiwał więc ich z upodobaniem. Jeno było mu niemiłe obrzezanie członków i niejadanie świniny, a najbardziej — niepicie; rzekł: „Dla Rusi picie jest weselem, nie możemy bez tego być”.
Potem zaś przyszli Niemcy z Rzymu, mówiąc: „Przyszliśmy posłani od papieża”. I rzekli do niego: „Rzekł ci tak papież: «Ziemia twoja, jako i ziemia nasza, a wiara wasza nie jako wiara nasza; wiara bowiem nasza jest światłem, kłaniamy się Bogu, który stworzył niebo i ziemię, gwiazdy, księżyc i wszystko, co oddycha, a bogowie wasi drzewo są»”. Włodzimierz zaś rzekł: „Jakie jest przykazanie wasze?” Oni zaś rzekli: „Poszczenie wedle siły; «Jeśli kto pije czy je, wszystko to dla chwały Bożej» — mówi nauczyciel nasz Paweł”. Rzekł więc Włodzimierz do Niemców: „Idźcie z powrotem, gdyż ojcowie nasi tego nie przyjęli”. Usłyszawszy o tym, przyszli Żydowie chazarscy, mówiąc: „Słyszeliśmy, że przychodzili Bułgarzy i chrześcijanie, ucząc każdy wiary swojej. Chrześcijanie bowiem wierzą w tego, któregośmy ukrzyżowali, a my wierzymy w jedynego Boga Abrahama, Izaaka, Jakuba”. I rzekł Włodzimierz: „Jaki jest zakon wasz?” Oni zaś rzekli: „Obrzezać się, świniny nie jeść, ani zajeczyny, sobotę święcić”. On zaś rzekł: „A gdzież jest ziemia wasza?” Oni zaś rzekli: „W Jerozolimie”. On zaś rzekł: „Tam jest na pewno?” Oni zaś rzekli: „Rozgniewał się Bóg na ojców naszych, i rozproszył nas po krajach [różnych] za grzechy nasze, i oddana została ziemia nasza chrześcijanom”. On zaś rzekł: „To jakże wy innych nauczacie, a sami jesteście odrzuceni od Boga i rozproszeni? Jeśliby Bóg miłował was i zakon wasz, to nie bylibyście rozproszeni po cudzych ziemiach. Czy chcecie, aby i nas to spotkało?”
Potem zaś przysłali Grecy do Włodzimierza filozofa, mówiąc tak: „Słyszeliśmy, że przychodzili Bułgarzy, ucząc cię by przyjąć wiarę swoją, ich zaś wiara plugawi niebo i ziemię, i są oni przeklęci najwięcej ze wszystkich ludzi, upodobniwszy się Sodomie i Gomorze, na które spuścił Pan kamienie gorejące, i potopił ich, i utonęli. Tak i tych czeka dzień zguby ich, gdy przyjdzie Bóg sądzić narody i wygubi wszystkich czyniących bezprawie i dopuszczających się plugastwa. Ci bowiem obmywszy odbyty swoje, w usta wlewają [tę wodę] i po brodzie mażą się, wspominając Mahometa. Takoż i niewiasty ich czynią takież plugastwa, a nawet gorsze: od spółkowania męskiego i żeńskiego kosztują”. To usłyszawszy Włodzimierz splunął na ziemię, mówiąc: „Nieczysta to rzecz”. Rzekł zaś filozof: „Słyszeliśmy też i to, że przychodzili z Rzymu nauczać was wiary swojej, ich zaś wiara mało się różni od naszej: odprawiają [msze] bowiem na przaśnikach, czyli opłatkach, których Bóg nie przekazał, lecz zlecił na chlebie odprawiać, i dał go apostołom; wziąwszy chleb, rzekł: «To jest Ciało moje, łamane za was…» Tak samo wziąwszy kielich, rzekł: «To jest Krew moja nowego zakonu». Ci zaś tego nie czynią, dlatego uchybiają wierze”. Rzekł zaś Włodzimierz: „Przyszli do mnie Żydowie, mówiąc, że Niemcy i Grecy wierzą w tego, któregośmy ukrzyżowali”. Filozof zaś rzekł: „Prawda, że w tego wierzymy, ich bowiem prorocy przepowiadali, że Bóg narodzi się, a inni, że będzie ukrzyżowan i pogrzebion, a trzeciego zaś dnia zmartwychwstanie i na niebiosa wstąpi. Oni zaś tych proroków zabijali, innych prześladowali. Gdy zaś spełniło się proroctwo ich, zstąpił na ziemię i przyjął krzyż, i zmartwychwstawszy na niebiosa wstąpił. Na ich zaś pokajanie się czekał lat czterdzieści i sześć, i nie pokajali się. I posłał na nich Rzymian, i grody ich rozbili, a samych rozproszyli po różnych krajach, i są w niewoli w tych krajach”. Rzekł zaś Włodzimierz: „A dlaczego zstąpił Bóg na ziemię, i mękę taką przyjął?” Odpowiadając zaś filozof rzekł: „Jeśli chcesz posłuchać, powiem ci od początku, dlaczego zstąpił Bóg na ziemię”. Włodzimierz zaś rzekł: „Posłucham rad” (s. 272—274).
Legenda:
-
Matka księcia Włodzimierza, Małusza, była klucznicą u Olgi. Rozzuwanie męża, na znak pokory wzglądem niego, należało do obrzędu weselnego.
-
Sienią nazywano w dawnej Rusi krytą galerię na piętrze, wspierającą się na słupach.