34. O stworzeniu świata oraz wygnaniu Adama i Ewy z raju
I począł filozof mówić tak: Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię, w pierwszym dniu. A w drugim dniu stworzył sklepienie pośród wody. Tegoż dnia rozdzieliły się wody, połowa ich wzeszła nad sklepienie, a połowa ich pod sklepienie. A w trzecim dniu stworzył morze i rzeki, i źródła, i nasiona. W czwartym dniu słońce i księżyc, i gwiazdy, którymi Bóg przyozdobił niebo. Widząc zaś to pierwszy z aniołów, naczelnik chóru anielskiego, pomyślawszy w sobie, rzekł: „Znijdę na ziemię i zawładnę ziemią, i będę podobny Bogu, i postawię tron swój na obłokach północy”. I oto natychmiast strącił go [Bóg] z niebios, a po nim upadli, którzy byli pod nim, chór dziesiąty. Było zaś na imię temu przeciwnikowi — Sotonael, w którego miejsce postawił [Bóg] naczelnika Michała. Szatan zaś, zgrzeszywszy zamysłem swoim i utraciwszy sławę pierwotną, nazwał się przeciwnikiem Boga. Potem zaś w piątym dniu stworzył Bóg wieloryby i ryby, gady i ptactwa pierzaste. W szóstym zaś dniu stworzył Bóg zwierzęta, i bydło, i gady ziemskie; stworzył też człowieka. W siódmym zaś dniu spoczął Bóg po pracy swojej, a była to sobota.
I zasadził Bóg raj na wschodzie, w Edenie, wprowadził tam człowieka, którego stworzył, i pozwolił mu jeść z wszelkiego drzewa, tylko nie jeść. z jednego, które jest poznaniem dobrego i złego. I był Adam w raju, widział Boga i chwalił, gdy aniołowie chwalili. I spuścił Bóg na Adama sen, i usnął Adam, i wyjął Bóg jedno żebro u Adama, i stworzył mu żonę, i przywiódł ją Adamowi do raju. I rzekł Adam: „To kość z kości moich i ciało z ciała mojego, ta nazwie się żoną”. I nadał Adam imiona bydłu i ptakom, zwierzętom i gadom, i samym aniołom nadal imiona. I poddał Bóg Adamowi zwierzynę i bydło, i władał wszystkimi, i słuchały go. Widząc zaś diabeł, jak uczcił Bóg człowieka, pozazdrościł mu, przemienił się w węża i przyszedł do Ewy, i rzekł do niej: „Czemu nie jecie z drzewa, które jest w środku raju?” I rzekła niewiasta wężowi: „Rzekł Bóg: nie macie jeść, a jeśli zjecie, to umrzecie śmiercią”. I rzekł wąż niewieście: „Śmiercią nie umrzecie; wie albowiem Bóg, że tego dnia, którego zjecie z niego, otworzą się oczy wasze i będziecie jako i Bóg rozumieć dobro i zło”. I zobaczyła niewiasta, że dobre jest drzewo do jedzenia, wziąwszy owoc, podała mężowi swojemu, i jedli, i otworzyły się oczy im, i zrozumieli, że nadzy są, i zszyli z liści figowych przepaski. I rzekł Bóg: „Przeklęta ziemia w dziełach twoich, i w smutku jeść będziesz wszystkie dni żywota swojego”. I rzekł Pan Bóg: „Jeżeliby wyciągnęli rękę i wzięli z drzewa żywota, żyliby na wieki”. I wygnał Pan Bóg Adama z raju. I siad! naprzeciw raju, płacząc i uprawiając ziemię, i uradował się szatan przekleństwem ziemi. Oto nasz pierwszy upadek i gorzka zapłata — odpadnięcie od życia anielskiego (s. 274—275).
35. O zabójstwie Abla, potopie i wieży Babel
Zrodził Adam Kaina i Abla: Kain był rolnik, a Abel pastuch. I ofiarował Kain płody ziemskie Bogu, i nie przyjął Bóg darów jego. Abel zaś jagnię pierworodne, i przyjął Bóg dary Ablowe. Szatan zaś wlazł w Kaina i poduszczał Kaina, by zabił Abla. I rzekł Kain do Abla: „Wyjdźmy w pole”. I posłuchał go Abel, i gdy wyszli, powstał Kain, i chciał zabić go, i nie umiał go zabić. I rzekł do niego szatan: „Weź kamień i uderz go”. Wziął kamień i zabił go. I rzekł Bóg do Kaina: „Gdzie jest brat twój?” On zaś rzekł: „Alboż stróż jestem brata swojego?” I rzekł Bóg: „Krew brata twojego woła ku Mnie, będziesz jęczał i drżał do końca żywota swojego”. Adam zaś i Ewa płakali, a diabeł radował się, mówiąc: „Tego, którego Bóg uczcił, ja zmusiłem do odpadnięcia od Boga, a oto teraz sprawiłem, że płacze”. I płakali po Ablu lat trzydzieści, i nie zgniło ciało jego; i nie umieli go pogrzebać. I z nakazu Bożego przyleciały dwa ptaszki, jeden z nich umarł, drugi zaś wykopał jamę, i włożył umarłego, i pogrzebał go. Widząc zaś to Adam i Ewa, wykopali jamę, i włożyli Abla, i pogrzebali go z płaczem.
Adam zaś mając lat dwieście i trzydzieści zrodził Seta i dwie córki; i pojął jedna Kain, a drugą Set, i od tego ludzie rozpłodzili się i rozmnożyli po ziemi. I zapoznali Stwórcę swego, i przepełnili się rozpustą i wszelką nieczystością, i zabójstwami, i zawiścią — żyli ludzie po bydlęcemu. Był Noe, jedyny sprawiedliwy w rodzie tym. I zrodził trzech synów: Sema, Chama, Jafeta. I rzekł Bóg: „Nie będzie Duch mój przebywał między ludźmi”; i jeszcze: „Zniszczę to, co stworzyłem, od człowieka do bydlęcia”. I rzekł Pan Bóg do Noego: „Zbuduj arkę długości łokci trzysta, a szerokości osiemdziesiąt, a wysokości trzydzieści łokci”; Egipcjanie bowiem łokciem sążeń zowią. Budując zaś arkę przez sto lat, opowiadał Noe, że będzie potop, i śmiano się z niego. Gdy zbudował arkę, rzekł Bóg do Noego: „Wejdź ty, i żona twoja, i synowie twoi, i synowe twoje, i wprowadź do siebie po parze od wszelkiego bydła i od wszystkich ptaków, i od wszystkich gadów”. I wprowadził Noe, jak przykazał mu Bóg. Spuścił Bóg potop na ziemię, zatopił wszelkie ciało, a arka pływała po wodzie.
A gdy wsiąkła woda, wysiadł Noe i synowie jego, i żona jego. Od tych rozpłodziła się ziemia, i byli ludzie mnodzy i jednojęzyczni, i rzekli jeden do drugiego: „Zbudujemy wieżę do niebios”. Zaczęli budować, i był naczelnikiem Nemrod. I rzekł Bóg: „Oto rozmnożyli się ludzie i pomysły ich próżne są”. I zstąpił Bóg, i rozmieszał języki na siedemdziesiąt i dwa języków. Adamowy zaś język nie był odjęty Hebrejowi, ten bowiem jeden nie przyłożył się do szaleństwa ich, mówiąc tak: „Gdyby ludziom Bóg kazał budować wieżę do nieba, to stworzyłby ją sam Bóg słowem, tak jak stworzył niebiosa, ziemię, morze, wszystko widzialne i niewidzialne”. Dlatego język jego nie przemienił się; od niego są Hebrejczycy. Na siedemdziesiąt i jeden narodów rozdzielili się [ludziel i rozeszli się po krajach, i każdy swój obyczaj przyjął. Wedle diabelskiej nauki owi gajom, owi źródłom, owi rzekom składali ofiary, i nie poznali Boga. Od Adama zaś do potopu lat 2242, a od potopu do rozdzielenia narodów lat 529 (s. 275—276).
36. O Abrahamie
Potem zaś diabeł w większy obłęd wtrącił ludzi, i poczęli bałwany robić, owi drewniane, owi miedziane, a drudzy marmurowe, a inni złote i srebrne; i kłaniali się im, i przywodzili syny swoje i córy, i zarzynali przed nimi, i była wszystka ziemia splugawiona. Pierwszym zaś bałwochwalcą był Seruch, robił bowiem bałwany na cześć zmarłym ludziom: jednych byłym cesarzom, drugich bohaterom, i czarodziejom, i niewiastom cudzołożnicom. Ten zaś Seruch zrodził Tarę, Tara zaś zrodził trzech synów: Abrahama i Nachora, i Arona. Tara zaś robił bałwany, nawykłszy u ojca swojego. Abraham zaś, przyszedłszy do rozumu i widząc gwiazdy i niebo, rzekł: „Zaiste, ten jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię, a ojciec mój okłamuje ludzi”. I rzekł Abraham: „Wypróbuję bogów ojca swojego”, i rzeki: „Ojcze, po co okłamujesz ludzi, robiąc bałwany drewniane? Ten jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię”; wziąwszy Abraham ognia, podpalił bałwany w świątyni. Widząc zaś to Aron, brat Abrahamowy, w trosce o bałwanów, chciał wynieść bałwany, i sam zgorzał tu Aron, i umarł przed ojcem. Pierwej zaś nie umierał syn przed ojcem, jeno ojciec przed synem, a od niego poczęli umierać synowie przed ojcami.
Umiłował Bóg Abrahama, i rzekł Bóg do Abrahama: »Wyjdź z domu ojca swojego w ziemię, którą ci pokażę, i stworzę od ciebie naród wielki, błogosławić cię będą pokolenia ziemskie”. I uczynił Abraham, jako kazał mu Bóg. I wziął Abraham synowca swojego Lota — był mu bowiem Lot szwagrem i synowcem, albowiem Abraham pojął córkę brata Arona, Sarę. I przyszedł do ziemi kananejskiej przed dąb wysoki, i rzekł Bóg do Abrahama: „Potomstwu twojemu dam ziemię tę”. I pokłonił się Abraham Bogu. Abraham zaś miał lat siedemdziesiąt i pięć, gdy wyszedł z Charanu. Sara zaś była niepłodna. Bolejąc nad niepłodnością, rzekła Sara do Abrahama: „Wejdź do niewolnicy mojej”. I wziąwszy Sara Agar, dała ją mężowi swojemu; i wszedł Abraham do Agar. Agar poczęła i urodziła syna, i przezwał go Abraham Izmaelem. Abraham miał lat osiemdziesiąt i sześć, gdy urodził się Izmael. Potem zaś poczęła Sara, urodziła syna, i dała imię jemu Izaak. I kazał Bóg Abrahamowi obrzezać chłopca, i obrzezał go w ósmy dzień. Umiłował Bóg Abrahama i plemię jego, i nazwał je ludem swoim; nazwawszy je ludem swoim, odłączył je od pogan. A gdy tenże Izaak dorósł, Abraham, który żył lat sto i siedemdziesiąt, i pięć — umarł, i był pogrzebion (s. 276—277).
37. O Chrystusie
[…] Rzekł zaś Włodzimierz: „Dlaczego [Chrystus] z niewiasty narodził się, i na drzewie był ukrzyżowany, i wodą został ochrzczony?” On [filozof] zaś rzekł do niego: „Dlatego że na początku ród ludzki przez niewiastę zgrzeszył, diabeł skusił przez Ewę Adama, i ten pozbawiony był raju. Tak więc i Bóg odwet dał diabłu: przez niewiastę najpierw zwyciężony był diabeł, przez niewiastę bowiem najpierw wypędzony był Adam z raju; od niewiasty wcielony Bóg kazał do raju wejść wiernym. A zaś na drzewie ukrzyżowany był dlatego, że od drzewa zjadł [Adam] i utracił raj; Bóg zaś na drzewie mękę przyjął, aby drzewem diabeł zwyciężony był, i przez drzewo żywota zbawieni będą sprawiedliwi. A wodą zaś odnowienie jest, ponieważ za Noego, gdy namnożyły się grzechy wśród ludzi, spuścił Bóg potop na ziemię i potopił ludzi wodą; dlatego rzekł Bóg: «Ponieważ pogubiłem wodą ludzi dla ich grzechów, teraz więc na powrót wodą oczyszczę grzechy ludziom wodą odnowienia». […]
Gdy zaś apostołowie nauczali po wszystkim świecie wiary w Boga, ich właśnie naukę my, Grecy, przyjęliśmy; wszystek świat wierzy ich nauce. Ustanowił zaś Bóg jeden dzień, w którym będzie sądzić, przyszedłszy z niebios, żywych i umarłych, i oddawać każdemu wedle uczynków jego: sprawiedliwym królestwo niebieskie i piękno niewysłowione, wesele bez końca, i żywot wieczny; grzesznikom — mękę ognistą, nieustanny robak zgryzoty, a męce nie będzie końca. Takie zatem będą męki dla tego, kto nie wierzy w Boga naszego Jezusa Chrystusa: męczeni będą w ogniu, kto się nie ochrzci”.
A to mówiąc, pokazał [filozof] Włodzimierzowi zasłonę, na której był namalowany Sąd Pański; pokazał mu po prawicy sprawiedliwych w weselu idących do raju, a po lewicy grzeszników idących na mękę. Włodzimierz zaś westchnąwszy, rzekł: „Dobrze jest tym po prawicy, biada zaś tym po lewicy.” On zaś rzekł: „Jeśli chcesz po prawicy ze sprawiedliwymi stanąć, to ochrzcij się”. Włodzimierz zaś wziąwszy to do serca, rzekł: „Poczekam jeszcze trochę”, chcąc wywiedzieć się o wszystkich wiarach. Włodzimierz tedy, dawszy mu dary mnogie, odpuścił go ze czcią wielką (s. 285—286).
38. Relacja posłów o nabożeństwach różnych religii
Roku 6495 [987]. Wezwał Włodzimierz bojarów swoich i starców grodzkich, i rzekł do nich: „Oto przychodzili do mnie Bułgarzy, mówiąc: «Przyjmij zakon nasz». Potem zaś przychodzili Niemcy, i ci chwalili zakon swój. Po tych przyszli Żydowie. A oto na ostatku przyszli Grecy, ganiący wszystkie zakony, swój zaś chwalący, i wiele mówili, opowiadając od początku świata o dziejach całego świata. A mądrze opowiadali, i cudownie było słuchać ich, lubo każdemu posłuchać ich; i drugi świat, powiadają, ma być: jeśli kto, mówią, do naszej wiary przystąpi, to umarłszy, znowu wstanie, i nie umrze na wieki; jeśli zaś do innego zakonu przystąpi, to na tamtym świecie w ogniu gorzeć będzie. Więc co mi poradzicie? Co odpowiecie?” I rzekli bojarzy i starcy: „Wiedz, kniaziu, że swojego nikt nie gani, jeno chwali. Jeśli chcesz wybadać dobrze, to masz u siebie mężów: posławszy [ich], wybadaj u każdego ich nabożeństwo i kto jak służy Bogu”. I spodobała się [ta mowa kniaziowi i wszystkim ludziom: wybrali mężów zacnych i roztropnych w liczbie dziesięciu, i rzekli do nich: „Idźcie najpierw do Bułgarów [nadwołżańskich] i wybadajcie wiarę ich”. Oni zaś poszli, a przyszedłszy widzieli plugawe sprawy i pokłony w meczecie, i wrócili do ziemi swojej. I rzekł do nich Włodzimierz: „Idźcie znowu do Niemców, oglądnijcie tak samo, i stamtąd idźcie do Greków”. Oni zaś przyszli do Niemców, i oglądnąwszy cerkiewne nabożeństwo ich, przyszli do Carogrodu, i weszli do cara. Car zaś spytał, dla jakiej przyczyny przyszli, oni zaś opowiedzieli mu wszystko, co było. To słysząc car rad był i cześć wielką okazał im tego dnia. Nazajutrz posłał do patriarchy, mówiąc tak: „Przyszła Ruś badać wiarę naszą; przygotuj cerkiew i kler, i sam przyoblecz się w szaty patriarsze, niech widzą chwałę Boga naszego”.
To słysząc patriarcha kazał zwołać kler, wedle obyczaju odprawił świąteczne nabożeństwo, i kadzidła zapalono, i chóry wykonały pienia. I poszedł car z nimi do cerkwi, i postawili ich na przestronnym miejscu, pokazując im piękno cerkiewne, pienia i nabożeństwo archijerejskie, obrzędy diakonów, opowiadając im o służeniu Bogu swemu. Oni zaś w zdumieniu będąc, dziwili się, chwaląc nabożeństwo ich. I wezwali ich carowie Bazyli i Konstantyn1, mówiąc im: „Idźcie do ziemi waszej”; i odprawili ich z darami wielkimi i ze czcią. Oni zaś przyszli do ziemi swojej, I zwołał kniaź Włodzimierz bojarów swoich i starców i rzekł: „Oto przyszli posłani przez nas męże, usłyszymy od nich, co było”. I rzekł: „Mówcie przed drużyną”. Oni zaś rzekli:
„Chodziliśmy do Bułgarów, patrzeliśmy, jak się kłaniają w świątyni, to jest w meczecie, stojąc bez pasa; pokłoniwszy się, siądzie [Bułgarzyn] i patrzy tędy i owędy, jak opętany; i nie ma wesela w nich, jeno smutek i smród wielki. Nie jest dobry zakon ich. I poszliśmy do Niemców, i widzieliśmy w świątyni mnogie nabożeństwa odprawiane, a piękności nie widzieliśmy żadnej. I przyszliśmy do Greków, i wiedli nas, gdzie służą Bogu swojemu, i nie wiedzieliśmy, w niebie li byliśmy, czy na ziemi: nie ma bowiem na ziemi takiego widowiska ni piękna takiego, i nie wiemy, jak opowiedzieć o tym, tylko to wiemy, że tam Bóg z ludźmi przebywa, i nabożeństwo ich najlepsze ze wszystkich krajów2. My zaś nie możemy zapomnieć piękna tego, każdy bowiem człowiek, gdy skosztuje słodkości, później gorzkości nie przyjmuje, tako i my nie możemy tu żyć”. Odpowiadając zaś bojarzy rzekli: „Jeśliby lichy był zakon grecki, to nie przyjęłaby go babka twoja, Olga, która była najmądrzejsza ze wszystkich ludzi”. Odpowiadając zaś Włodzimierz rzekł: „Gdzie chrzest przyjmiemy?” Oni zaś rzekli: „Gdzie ci lubo” (s. 286—287).
Legenda:
-
Bazyli II (976—1025) i jego brat Konstantyn VIII (976—1028) panowali wspólnie.
-
Podany tu opis ówczesnej liturgii u katolików i Greków odpowiada rzeczywistości. Pisze polski znawca przedmiotu, że posłowie Włodzimierza „nawet i w Rzymie nie zobaczyliby wówczas niczego, co mogłoby się równać z przepychem nabożeństwa bizantyjskiego, jego śpiewów, szat, ceremonii i bazylik" (O. P. Sczaniecki, Służba boża w dawnej Polsce, Poznań 1962, s. 5).