Nestor – Powieść minionych lat – część 57-61 – Izisław

57. O różnych złych znamionach

W tychże czasach było znamię na zachodzie, gwiazda ogromna, promienie mająca jakby krwawe, wschodziła z wieczoru po zachodzie słońca, i była przez siedem dni1. To zaś wskazywało nie na dobre, potem bowiem były wojny domowe mnogie i najście pogan na ruską ziemię, ta bowiem gwiazda była jakby krwawa, znamionowała krwi przelew. W tychże czasach dziecko zostało wrzucone do Setomli [rzeka pod Kijowem]; to zaś dziecko wywlekli rybacy w niewodzie, oglądaliśmy je do wieczora, i znowu wrzucili je w wodę. Było zaś takie: na licu miało sromne członki, o reszcie niepodobna opowiedzieć dla wstydu. Przed tym zaś czasem słońce przemieniło się, i nie było jasne, jeno jakby księżyc było; o nim zaś nieuki mówią, jakoby objedzone było. Bywają zaś takie znaki nie na dobre, my zaś [to] z tego rozumiemy, że dawniej, za Antiocha, tak w Jerozolimie zdarzyło się: nagle, po wszystkim grodzie, przez czterdzieści dni zjawiali się w powietrzu jeźdźcy harcujący, zbrojni, złociste mający odzienie, i dwa wojska zjawiały się, orężem wywijające; to zaś wróżyło najście Antiocha na Jerozolimę. Potem zaś, za Nerona cesarza, w tejże Jerozolimie zabłysła gwiazda w kształcie kopii nad grodem; to zaś wróżyło najście wojsk Rzymian. I znowu także było za Justyniana cesarza, gwiazda zabłysła na zachodzie, rozpuszczająca promienie; przezwano ją lampadą. I błyszczała dni dwadzieścia; potem zaś był bieg gwiazd, z wieczora do ranka, i mniemali wszyscy, że spadają gwiazdy, i znowu słońce bez promieni świeciło; to zaś wróżyło zaburzenia, choroby i pomór na ludzi.

Znowu zaś za Maurycego cesarza było tak: niewiasta dziecię urodziła bez oczu i bez rąk, w biodra zaś jemu rybi ogon przyrósł; i pies urodził się sześcionogi; w Afryce zaś dwoje dzieci urodziło się, jedno o czterech nogach, a drugie o dwóch głowach. Potem zaś za Konstantyna Obrazoburcy, cara, syna Leonowego, bieg gwiazd był na niebie, odrywały się bowiem na ziemię, a widzący to mniemali, że koniec świata; wtedy też powietrze było w ruchu wielkim; w Syrii zaś był wstrząs wielki, ziemia rozpadła się na trzy staje, wyszedł z ziemi dziwny muł, ludzkim głosem mówiący i przepowiadający najście cudzoziemców, tak też i było: naszli bowiem Saraceni na ziemię palestyńską. Znamiona bowiem na niebiosach lub gwiazdach, lub słońcu, lub przez ptaków, lub na czym innym, nie na dobre bywają, jeno znamiona takie na złe bywają: albo wróżą wojny, albo głód, albo śmierć przepowiadają (s. 329—330).

58. Wojna domowa za Iziasława

Roku 6575 [1067]. Rozpoczął wojnę Wsiesław, syn Briaczysła-wowy, w Połocku, i zajął Nowogród. Jarosławicze zaś trzej: Iziasław, Światosław, Wsiewołod, zgromadziwszy wojów, poszli na Wsiesława wśród tęgiej zimy. I przyszli pod Mińsk, i Mińszczanie zamknęli się w grodzie. Ci zaś bracia wzięli Mińsk i wycięli mężów, a niewiasty i dzieci wzięli w niewolę, i poszli ku Nemidze, a Wsiesław poszedł naprzeciw. I spotkały się oba wojska nad Nemigą, miesiąca marca 3 dnia; i był śnieg wielki, i poszli przeciw sobie. I była bitwa zacięta, i mnóstwo padło, i zwyciężyli Iziasław, Światosław, Wsiewołod. Wsiesław zaś zbiegł. Potem zaś, miesiąca lipca 10 dnia, Iziasław, Światosław i Wsiewołod całowali krzyż święty Wsiesławowi, mówiąc mu:

„Przyjdź do nas, nie uczynimy ci zła”. On zaś, zaufawszy całowaniu krzyża, przejechał w łodzi przez Dniepr. Gdy zaś Iziasław wszedł pierwszy do namiotu, schwytali Wsiesława, nad Rszą pod Smoleńskiem, łamiąc przysięgę. Iziasław zaś, przywiódłszy Wsiesława do Kijowa, wsadził go do porubia z dwoma synami (s. 331).

59. O karach na narody za ich grzechy

Roku 6576 [1068]. Przyszli innoplemieńcy na ziemię ruską, Po-łowcy mnodzy. Iziasław zaś i Światosław, i Wsiewołod wyszli przeciw nim nad Altę. I gdy była noc, podeszli przeciw sobie. Za grzechy nasze zesłał Bóg na nas pogan, i uciekli kniaziowie ruscy, i zwyciężyli Połowcy.

Naprowadza bowiem Bóg w gniewie swoim innoplemieńców na kraj, aby ci, skruszywszy się, nawrócili się do Boga; wojna zaś domowa bywa z poduszczenia diabła. Bóg bowiem nie chce zła ludziom, jeno dobra; a diabeł raduje się ze złego zabójstwa i krwi przelewu, pobudzając swary i zawiści, bratnią nienawiść, potwarze. Gdy zaś zgrzeszy którykolwiek naród, karze Bóg śmiercią lub głodem, lub suszą, lub gąsienicami, lub innymi karami, abyśmy się pokajali, w pokajaniu bowiem Bóg każe nam żyć; mówi wszak nam przez proroka: „Nawróćcie się ku Mnie wszystkim sercem waszym, postem i płaczem”. A jeśli tak uczynimy, wszelki grzech odpuszczony nam będzie; lecz my ku złemu powracamy, jak świnia w kale grzechów zawsze kalając się, i tak zostajemy. Dlatego przez proroka mówi nam: „Zrozumiałem — mówi — jako twardy jesteś, i szyja twoja żelazna, dlatego wstrzymałem wam deszcz, pole jedno zmoczyłem deszczem, a drugiego nie zmoczyłem, wyschło. I poraziłem was znojem i rozlicznymi karami, lecz i tak nie nawróciliście się ku Mnie. Dlatego winnice wasze, i figi wasze, niwy i dąbrowy wasze wygubiłem — mówi Pan — a złości waszych nie mogłem wygubić. Zesłałem na was rozliczne choroby i śmierci ciężkie, i na bydło karę swoją zesłałem, lecz i wtedy nie nawróciliście się, jeno rzekliście: «Krzepmy się». Dokądże nie nasycicie się złości waszych? Wy wszak zboczyliście z drogi Mojej — mówi Pan — i wielu zgorszyliście; dlatego będę świadkiem skorym na przeciwnych Mi, i na wszeteczników i na przysięgających imieniem Moim fałszywie, i na pozbawiających zapłaty najemnika, ciemiężących sieroty i wdowy, i na uchylających sąd fałszywie. Czemu nie powściągacie się w grzechach waszych, jeno uchyliliście zakony Moje i nie zachowujecie ich? Nawróćcie się ku Mnie, a Ja nawrócę się ku wam — mówi Pan. — I Ja otworzę wam upusty niebieskie i odwrócę od was gniew Mój, aż we wszystko obfitować będziecie, i nie będą pustoszeć winnice wasze, ni niwy. Lecz wy bluźniliście Mi słowami waszymi, mówiąc: «Próżny, kto służy Bogu». Przeto ustami czczą Mię, a serce ich dalekie jest ode Mnie”.

Dlatego o co prosimy, nie otrzymujemy. „Stanie się bowiem — rzecze Pan — że gdy wezwiecie Mię, Ja nie usłucham was. Będziecie szukać Mnie w biedzie, i nie znajdziecie, nie zechcieliście bowim chodzić po drogach Moich.” Dlatego zamyka się niebo, albo też okrutnie otwiera się, grad zamiast deszczu puszczając, albo mrozem plony ziębiąc i ziemię znojem nękając, dla naszych złości. Jeśli zaś pokajamy się ze złości naszych, to jako dzieciom swoim da nam wszystko, o co poprosimy, i zrosi deszczem wcześniej czy później, i napełnią się gumna nasze pszenicą, obfitować będą winnice i oliwiarnie. „I wynagrodzę wam za lata, w których pojadła plon szarańcza i chrząszcze, i gąsienice; siła Moja wielka, którą posłałem na was” — mówi Pan Wszechmogący. To słysząc, wciągnijmy się do dobrego; szukajcie sądu, ratujcie skrzywdzonego; czyńmy pokutę, nie oddając złem za zło, ni potwarzy za potwarz, jeno miłością przywiążmy się do Pana Boga naszego, postem i płaczem, łzami omywając wszystkie zgrzeszenia nasze, nie słowem nazywając się chrześcijanami, a po pogańsku żyjąc.

Oto bowiem czyż nie po pogańsku żyjemy, jeśli w spotkanie wierzymy? Jeśli bowiem kto spotka mnicha, to wraca się; także gdy spotka odyńca lub świnię; nie jestże to po pogańsku? Wszak to diabelska nauka trzymać się przesądu tego. Drudzy zaś w kichanie wierzą, które bywa zdrowe na głowę. Lecz diabeł oszukuje tymi i innymi zwyczajami, wszelkimi chytrościami odwodząc nas od Boga, trąbami i skomorochami, gęślami i rusaliami2. Widzimy bowiem igrzyska zatłoczone, ludzi wielkie mnóstwo na nich, tak że pchają się jeden przez drugiego, urządzając widowiska, dzieło od biesa wymyślone, a cerkwie stoją puste; gdy zaś bywa czas modlitwy, mało jest ich w cerkwi. Owóż dlatego kary otrzymujemy od Boga wszelkie, i najazdy wojenne; z Bożego rozkazu otrzymujemy karę za grzechy nasze (s. 331—333).

60. Powstanie w Kijowie

Gdy Iziasław z Wsiewołodem uciekali do Kijowa [po przegranej bitwie z Połowcami], a Światosław do Czernihowa, to ludzie kijowcy przybiegli do Kijowa i utworzyli wiec na targowisku, i posłali do kniazia, mówiąc: „Oto Połowcy rozsypali się po kraju, daj, kniaziu, oręż i konie, a jeszcze będziemy się bić z nimi”. Iziasław zaś tego nie posłuchał. I poczęli ludzie wygadywać na wojewodę Kośniaczka; poszli z wiecu na górę, i przyszli na dwór Kośniaczkowy, i nie znalazłszy go, stanęli u dworu Briaczysławowego i rzekli: „Pójdźmy, wyswobodźmy drużynę naszą z ciemnicy.” I rozdzielili się na dwoje: połowa ich poszła ku ciemnicy, a połowa poszła mostem, ci zaś przyszli na kniaziowy dwór, Iziasław zaś siedział na sieni3 z drużyną swoją; i poczęli spierać się z kniaziem, stojąc na dole. Gdy kniaź z okienka spoglądał, a drużyna stała przy kniaziu, rzekł Tuky, brat Czudina, Iziasławowi: „Widzisz, kniaziu, ludzie rozkrzyczeli się; poślij, niech Wsiesława strzegą”. Gdy to mu mówił, druga połowa ludzi przyszła od ciemnicy, otworzywszy ciemnicę. I rzekła drużyna do kniazia: „Źle się stało; poślij do Wsiesława, niech, przywoławszy podstępem do okienka, przebiją go mieczem”. I nie posłuchał tego kniaź. Ludzie zaś zaczęli krzyczeć i poszli do porubia4 Wsiesławowego. Iziasław zaś, to widząc, zbiegł z dworu z Wsiewołodem, ludzie zaś wyrąbali Wsiesława z porubia, 15 dnia września, i oddali mu chwałę pośród dworu kniaziowego. Dwór zaś kniaziowy rozgrabili — niezliczone mnóstwo złota i srebra, monet i skór. Iziasław zaś zbiegł do Lachów5.

Potem zaś Połowcy pustoszyli ziemię ruską, a Światosław był w Czernihowie, i Połowcy wojowali około Czernihowa. Światosław zebrawszy drużynę niewielką, poszedł na nich ku Snowsku. I ujrzawszy Połowcy idących wojów, uszykowali się przeciw [nim]. I zobaczył Światosław mnóstwo ich, i rzekł do drużyny swojej: „Uderzmy, już nie mamy gdzie się podziać”. I uderzyli po koniach, i zwyciężył Światosław w trzy tysiące, a Połowców było dwanaście tysięcy; i tak pozabijali ich, a inni potopili się w Snowie, a kniazia ich wzięli w swoje ręce l dnia listopada. I wrócił ze zwycięstwem w gród swój Światosław.

Wsiesław zaś siedział w Kijowie. Oto Bóg okazał siłę krzyża: ponieważ Iziasław całował krzyż Wsiesławowi, a pojmał go — dlatego naprowadził Bóg pogan, tego zaś jawnie wybawił krzyż święty. W dzień bowiem Podniesienia Krzyża Wsiesław, westchnąwszy, rzekł: „O, krzyżu święty, ponieważ w ciebie wierzyłem, wybaw mię z ciemnicy tej”. Bóg zaś pokazał moc krzyżową dla okazania ziemi ruskiej, aby nie przestępowano przysięgi na święty krzyż, całując go; jeśli zaś przestąpi kto, to i tu otrzyma karę, i w przyszłym życiu karę wieczną. Ponieważ wielka jest siła krzyża: krzyżem bowiem zwyciężone bywają siły biesowskie, krzyż bowiem kniaziom na wojnach pomaga, na wojnach krzyżem ochraniani wierni ludzie zwyciężają wrogów przeciwnych, krzyż bowiem rychło wybawia od napaści wzywających go z wiarą. Niczego zaś się nie boją biesy, jeno krzyża. Jeśli też bywają od biesów zjawy, to znakiem krzyża na licu przepędzeni bywają. Wsiesław zaś siedział w Kijowie miesięcy siedem (s. 333—335).

61. Bolesław Śmiały w Kijowie

Roku 6577 [1069]. Poszedł Iziasław z Bolesławem na Wsiesława, Wsiesław zaś poszedł naprzeciw. I przyszedł do Białogrodu Wsiesław, i z nastaniem nocy w tajemnicy przed Kijowianami zbiegł z Białogrodu do Połocka. Nazajutrz zaś ludzie widząc, że kniaź zbiegł, powrócili do Kijowa, i uczynili wiec, i posłali do Światosława i do Wsiewołoda, mówiąc: „Myśmy już źle uczynili, kniazia swojego wyganiając, a oto wiedzie na nas ziemię łącką: pójdźcie w gród ojca swojego; jeśli zaś nie chcecie, to wolą niewolą podpaliwszy gród swój, pójdziemy w grecką ziemię”. I rzekł do nich Swiatosław: „My poślemy do brata swojego; jeśli pójdzie na was z Lachami tępić was, to my przeciw niemu wystąpimy z wojną, nie damy bowiem zniszczyć grodu ojca swojego; jeśli zaś chce przybyć z pokojem, to niech z małą przyjdzie drużyną”. I ucieszyli się Kijowianie. Światosław zaś i Wsiewołod posłali do Iziasława, mówiąc: „Wsiesław przed tobą zbiegł, nie prowadź Lachów do Kijowa, przeciwników wszak nie masz; jeśli zaś chcesz trwać w gniewie i zniszczyć gród, to wiedz, że nam żal ojcowego stolca”. To usłyszawszy Iziasław zostawił Lachów i poszedł z Bolesławem, mało Lachów wziąwszy; posłał zaś przed sobą syna swojego, Mścisława, do Kijowa. I przyszedłszy, Mścisław wyciął Kijowian, którzy byli uwolnili Wsiesława, w liczbie siedemdziesięciu ludzi, a drugich oślepił, innych zaś bez winy potracił, bez śledztwa. Gdy zaś Iziasław wchodził do grodu, wyszli ludzie naprzeciw z pokłonem, i przyjęli kniazia swojego Kijowianie. I siadł na stolcu swoim miesiąca maja 2 dnia. I rozpuścił Lachów na leże, i zabijali Lachów potajemnie; i wrócił do Lachów Bolesław, w ziemię swoją: Iziasław zaś przeniósł targ na górę6, i przegnawszy Wsiesława z Połocka, posadził syna swojego Mścisława w Połocku; on zaś wkrótce umarł tu. I posadził na jego miejsce brata jego, Światopełka, Wsiesław zaś zbiegł (s. 335—336).

Legenda:
  1. Była to kometa Halleya, widoczna na Rusi w 1066 r. Również wspominane niżej „znamiona" były wywoływane kometami, meteorami, względnie znamieniem słońca lub księżyca.
  2. Rusaliami nazywano święto poświęcone pamięci zmarłych przodków, połączone z igrzyskami. Skomorochy — tu muzykanci, igrce.
  3. O sieni zob. wyżej przy p. 15.
  4. O porubiu zob. wyżej przyp. 27.
  5. Iziasław przybył do Bolesława Śmiałego z prośbą o pomoc, którą, jak zobaczymy, uzyskał w roku następnym. Był z Bolesławem spokrewniony poprzez swą żonę Gertrudę, ciotkę Bolesława.
  6. Iziasław kazał przenieść targ na górę, tzn. do grodu, aby lepiej móc go kontrolować, gdyż zwykle na targu zaczynały się zamieszki.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s